Elon Mask obiecał nam kolonizację Marsa, ale na razie kolonizują go tylko marsjańskie łaziki. Nie jest tak jak chciałaby tego popkultura lat 80. Tamte wizje, nam Millenialsom, narobiły ogromnych nadziei: na odrzutowe buty i plecaki, teleportacje czy chociaż kosmiczne garnitury. W 2020 roku mieliśmy mieć w zupełnie innym miejscu niż zamknięci we własnych mieszkaniach…
Czujecie się oszukani zbyt wolnym postępem technologicznym? Pewnie trochę tak. Aby sprawdzić, jak miał wyglądać ten nasz nowy wspaniały świat, możemy zanurzyć się w wytwory pop kultury. Seriale Sience Fiction pozwalają zanurzyć się w obiecaną nową rzeczywistość, która jak na razie nie nadeszła. Prezentujemy kilka ciekawych przykładów, z których dowiecie się o tym jak będą wyglądać przyszłe społeczeństwa, klonowanie, relacje z robotami, odległe galaktyki, czy nieśmiertelni ludzie.
Świat bez przestępstw i bez prywatności
W brazylijskim serialu „Wszechwiedzący” (Netflix) obywatele są bezpieczni i żyją bez poczucia strachu. Nie ma kradzieży, zabójstw, napaści, gwałtów. Więzienia stoją puste, a służby takie jak policja w zasadzie nie istnieją, bo nie ma dla nich pracy. Jak wyeliminowano wszelką przestępczość? Przez przydzielenie każdemu obywatelowi osobistego drona wielkości owada, który monitoruje każdy jego ruch. Czuwa w nocy, towarzyszy w drodze do pracy, obserwuje przez cały dzień.
Pomysł na ten mini serial to rozwinięcie wątku, który kilka lat wcześniej pojawił się w jednym z odcinków produkcji „Black mirror”. Tam owado-drony, kóre powstały, aby zastąpić wymarłe pszczoły, zostały pewnego dnia zhakowane i wykorzystane do zabójstw. We „Wszechwiedzącym” idealny świat zaczyna się rozpadać kiedy ojciec głównej bohaterski zostaje zabity, a jego osobistego drona i posiadanego przez niego nagrania, nie można zaleźć. Dostęp do nich blokuje technologiczna korporacja, która stoi za całym dronowym systemem.
Czy bylibyśmy w stanie zrezygnować z prywatności za cenę bezpieczeństwa? To pytanie zadajemy sobie ostatnio coraz częściej. Serial pokazuje, że nawet za najlepszą technologią stoją ludzie, którzy mają różne cele i motywacje. System z pozoru idealny, bardzo łatwo może stać się wymierzony przeciw jednostce, jeśli tylko trafi w nieodpowiednie ręce.
Koegzystencja robotów i ludzi
Serial „Wychowane przez Wilki” (HBO) ukazuje świat, w którym dwójka androidów w ramach kolonizacji nowej planety wychowuje gromadkę ludzkich dzieci. Są ich opiekunami, nauczycielami, czułymi rodzicami. Relacje androidów z człowiekiem nie są jednak łatwe, zwłaszcza kiedy na nową planetę trafiają ludzcy fanatycy religijni, którym nie podoba się, że dzieci wychowywane są przez parę robotów.
Ridley Scott, który stoi za serialem, przedstawia świat XXII wieku podzielony konfliktem: ateiści/wierzący i swoi/obcy. Ludzkie plemię oparte na tradycji uosabia sprzeciw wobec postępu i nieufność wobec innych.
Najciekawszym rozważaniem jest tutaj ludzka twarz androidów, robotów imitujących zachowania ludzi i ich emocje. Ciekawe jest przyjrzenie się roboto-ludziom i zastanowienie jak my ich odbieramy. Humaidalność maszyn jest tematem, który już teraz budzi emocje i jest przedmiotem badań. Zbyt ludzka twarz robotów jest dla nas czymś, co budzi niepokój i dyskomfort. Czy nadchodzi czas, abyśmy zaczęli się do nich przyzwyczajać?
Za zdjęcia do serialu odpowiada Polak Dariusz Wolski, nominowany w tym roku do Oscara.
Etyczność nowych technologii i sprawa klonów
„Devs” (HBO) z kolei pełen jest filozofii i intelektualnych dyskusji na tematy egzystencjalne, miejsca technologii w rozwoju społeczeństwa i tragicznych konsekwencji majstrowania przy ludzkim losie. Stworzenie przez głównego bohatera superkomputera, który za pomocą przetworzonego Big Data opowiada świat, to niezwykle fascynujący motyw.
Po obejrzeniu serialu można nabrać wiele niepokoju w związku z niebezpieczną przepaścią, do której pchają nas coraz bardziej zaawansowane technologie. Zastanawiamy się gdzie jest granica ingerencji w ludzkie życie i czy teoria o równoległych rzeczywistościach może być prawdziwa.
W „Orphan Black” (Netflix) to klonowanie wykorzystano jako punkt wyjścia do rozważań o tym jak daleko może posunąć się nauka w połączeniu z technologią.
Główna bohaterka jest światkiem samobójstwa dziewczyny wyglądającej dokładnie tak jak ona. W wyniki prywatnego śledztwa odkrywa, że jej kopii jest znacznie więcej. Z czasem dowiaduje się, że jest to efekt ściśle tajnego naukowego eksperymentu, który wymknął się spod kontroli.
Serial karze widzom zastanowić się nad tym jak sami oceniają swój stosunek do idei klonowania i czy byliby gotowi zaakceptować takich członków społeczeństwa.
Medycyna pozwala pozbyć się traum i emocji
Zasady, jakimi rządzi się świat przedstawiony w „Nowym Wspaniałym Świecie” (Netflix), są jasne: żadnej prywatności, żadnej rodziny, żadnej monogamii. Jak się dowiadujemy, dzięki temu wszyscy są tam szczęśliwi. A jeśli nie są, to wystarczy, że łykną Somę — tabletkę „wyrównującą poziomy” i zapomną o stresie. Poza Republiką, czyli poza granicami tego cywilizowanego świata, w tzw. Rezerwacie żyją dzicy – ludzie, którym tych magicznych pigułek się nie podaje i którzy funkcjonuje na starych zasadach.
Ekranizacja kultowej powieści jest swoistym ostrzeżeniem, do czego może doprowadzić zbytnia ingerencja technologii – tutaj w postaci zaawansowanej farmakologii – w ludzkie życie. Pozwala też spojrzeć z większą życzliwością na nasz pełen emocji świat.
„Maniac” (Netflix) to jeden z tych seriali, w których świat wciąż wygląda normalnie, ale tylko z pozoru. Zmianę dostrzegamy w szczegółach: zaawansowanej technologii używanej przez ludzi, nawet jeśli ukryto ją pod retro płaszczykiem.
W tej niesamowitej alternatywnej teraźniejszości istnieje kliniczne badanie farmaceutyczne, w którym jego uczestnicy mogą połknąć serię pigułek, aby rozwiązać swoje urazy z przeszłości. Ale gdy sztuczna inteligencja prowadząca eksperyment zaczyna działać nieprawidłowo, głównych bohaterom zaczynają się przytrafiać niesamowite przygody.
W swej istocie serial opowiada o wyzwaniach związanych z życiem z chorobą psychiczną, ale jest też niezwykle kreatywnym krajobrazem science fiction o dwójce niedopasowanych do rzeczywistości ludzi. Czy w lepszym świecie byłoby w ogóle miejsce dla takich ludzi …?
Dystopijny świat: biedni vs bogaci
Brazylijskie „3%” (Netflix) przypomina trochę serię „Hunger Games”. Trzy procent to odsetek ludzi mieszkających w dobrobycie na szczęśliwej wyspie. Reszta ludności żyje uciśniona w potwornym ubóstwie. Co roku część z nich będzie mogła dołączyć do grupy wybrańców, muszą tylko przejść pozytywnie tak zwany Proces, czyli bardzo wyśrubowaną selekcję.
„3%” dobitnie pokazuje, do czego może doprowadzić nierówna redystrybucja dóbr i nadmierna eksploatacja Ziemi. Wydaje się, że bezduszny kapitalizm to obecnie nasz największy wróg.
Postapokaliptyczny świat w „Snowpiercer” (Netflix) wygląda bardzo nieprzyjaźnie: wskutek katastrofy klimatycznej Ziemia jest zamrożona, a garstka ludzi, która przetrwała, żyje w będącym w nieustającym ruchu pociągu. W jego 1001 wagonach panują jednak spore nierówności: klasa pierwsza opływa w luksusy, a pasażerowie z ogona ledwo są w stanie przetrwać.
Walka klas to motyw stary jak świat: tych, którzy mają i tych, którzy „zaledwie” istnieją. W „Snowpiercer” ubrany jest on w dosłowny konflikt i okraszony garścią moralnych dylematów. Czy życie można mierzyć jego społeczną przydatnością?
Mamy się czego bać? Zdecydowanie. Weźmy sobie do serca te antyutopijne wizje twórców zanim zaczną się ziszczać,
O tym jak sztuczna inteligencja przestawiana jest w filmach, pisałam we wpisie: Sztuczna Inteligencja w kinie – czym nas straszą?
Tekst ukazał się oryginalnie na portalu HomoDigital.