Wszystko dla niej


Paul Haggis od lat jest w czołówce zarówno reżyserów jak i scenarzystów Hollywood. Filmy tego twórcy zawsze są dobrze zrobione choć nie zawsze wychodzą ponad przeciętność czego wzorcowym przykładem jest jego Oscarowe „Miasto Gniewu”.

„Wszystko dla niej” do pewnego momentu łamie stereotyp filmu swojego gatunku. Choć wydaje się thrillerem bardziej jest historią miłosną.  Szczęśliwa rodziną zostaje w dramatyczny sposób rozdzielona: żona i matka trafia do więzienia pod zarzutem morderstwa. Mijają lata, sprawa jest beznadziejna: odrzucane są kolejne apelacje i prawne możliwości wyciągnięcia kobiety z więzienia w końcu się kończą. Zrozpaczony mąż wierzący w niewinność swojej ukochanej posuwa się do ostateczności: postanawia zorganizować jej ucieczkę…


Główny bohater – Jack grany przez Russela Crowa, jest zwykłym, porządnym obywatelem. Nie posiada wiedzy ani praktycznej ani teoretycznej o tym jak uciekać z więzienia. Jego nauczycielem w tej kwestii staje się dawny zbieg z kilku zakładów karnych … Youtube! To stamtąd czerpie wiedzę o tym jak zrobić wytrych a jak otworzyć samochód za pomocą piłeczki tenisowej. Jack jest totalnym naturszczykiem. Nie umie obracać się w świadku przestępczym więc często obrywa za swą łatwowierność. Działa irracjonalnie, czasami wręcz głupio i naiwnie. Ale zamiast litości budzi zrozumienie: działa intuicyjnie, my na jego miejscu też nie wiedzielibyśmy skąd załatwić sobie np. lewy paszport. To wszystko bardzo go do nas przybliża i urealnia ale niestety do czasu… W pewnym momencie Paul Haggis rezygnuje z prawdziwości opowiadanej historii na rzecz jej efekciarstwa. Ucieczka bohaterów to już tylko czysty absurd. Działania Jacka bardziej niż zaplanowane są chaotyczne i przypadkowe co w zmierzeniu ich z funkcjonowaniem stanowej policji wychodzi wręcz śmiesznie. Na przekór logice to co się nie mogło udać, jednak się udaje…

„Wszystko dla niej” to niewątpliwie film Russella Crowe’a. Aktor, który popularność zdobył grając historycznych wojowników takich jak Gladiator czy Robin Hood, tak naprawdę najlepiej sprawdza się w rolach zwykłego everymana postawionego w niezwykłej sytuacji: tak jak np. dziennikarz w „Stanie gry”. U Haggisa Crowe nikogo nie musi udawać: jest podtatusiałym spokojnym nauczycielem, który walczy o szczęście swej rodziny. Trochę nieudanie przebiega na tym tle jego przemiana: gdy nagle posuwa się  nawet do morderstwa by osiągnąć swój cel, trudno jest go nam zrozumieć. Tym bardziej, że niewinność jego żony do samego końca filmu nie jest kwestią pewną.   

Film Haggisa jest więc nierówny: na początku nudnawy ale bardzo realny, później nabiera akcji płacąc za to swą naturalnością. Francuskie „Pour Elle”, którego „Wszystko dla niej ” jest remakiem, broniło się lepiej.  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *