Wyścig ocarowy oficjalnie rozpoczyna się już na początku września na największym jeśli chodzi o liczbę wyświetlanych pozycji, festiwalu filmowym czyli Toronto International Film Festiwal w Kanadzie. To tam od lat po raz pierwszy pokazywane są wszystkie najbardziej wyczekiwane filmy sezonu, to tam po raz pierwszy mają okazję zobaczyć je widzowie, dziennikarze, krytycy filmowi i ludzie z branży. Pojawiają się pierwsze oceny filmów, za równo krótkie emocjonalne wpisy w social mediach, jak i poważne, profesjonalne krytyki. To właśnie w Toronto wyłania się szeroki peleton filmów, które będą liczyć się w oscarowej stawce. Kolejnym krokiem tej drogi jest jesienno – zimowy okres rozdawania przeróżnych filmowych nagród.
Jak właściwie prognozować Oscary?
Można podejść do tego statystycznie i śledzić wyniki wszystkich sezonowych nagród. A są ich dziesiątki! Swoje statuetki przyznają wszystkie gildy (stowarzyszenia): aktorzy, scenarzyści, reżyserzy, producenci, autorzy zdjęć, krytycy z różnych miast i organizacji, stowarzyszenia filmów niezależnych, filmów różnych grup etnicznych, różnych kontynentów. Zliczając skrupulatnie wszystkie pomniejsze nagrody można śmiało obstawiać wyniki oscarowej nocy 😊
Ale czy Akademia może zaskoczyć?
Akademia przez lata wyrobiła sobie opinię bycia raczej dość zachowawczą, jeśli zaskakiwała to raczej w sposób negatywny. Stało się tak na przykład w roku 2006 kiedy nie odważyła się nagrodzić wybitnej „Tajemnicy Brokeback Mountain” Anga Lee, mimo, że film Tajwańczyka wydawał się być pewniakiem do statuetki za najlepszy film roku. Złoty ludzik powędrował wtedy to bardzo zachowawczego „Miast gniewu” Paula Haggisa. Musiało minąć kolejne 10 lat by film opowiadający o homoseksualnym związku mógł zasłużyć sobie na statuetkę. I choć w ubiegłym roku ta główna nagroda przyznana została w najbardziej szokujący i żenujący sposób: po wyjątkowo bolesnej wpadce z pomyloną kopertą, był to werdykt przełomowy, zwłaszcza, że nagrodzony „Moonlight” to przy okazji kino niskobudżetowe i niezależne.
W tym roku raczej takich zaskoczeń nie będzie. W stawce prym wiodą filmy wielkich studiów produkcyjnych i uznanych reżyserów. Pewniakiem wydaje się być „Dunkierka” Christophera Nolana. To film, który rzeczywiście zachwyca zarówno rozmachem realizacyjnym, jak i sposobem opowiadania historii.
Najważniejszym wieczorem przed Oscarami od lat był wieczór rozdania Złotych Globów czyli nagród międzynarodowego stowarzyszenia dziennikarzy. Przez dekady ich wybory pokrywały się z gustem członków Akademii niemal jeden do jednego. W ostatnim czasie pojawiło się jednak kilka niespodzianek, jak choćby ta, które dotknęła nas: kiedy „Ida” w sezonie 2014/ 2015 zgarniała niemal wszystko, jej pochód przerwał rosyjski „Lewiatan”, który to sprzątnął Pawlikowskiemu Globa sprzed nosa.
Pamiętajmy też, że tegoroczna gala odbywać się będzie w cieniu największego od lat skandalu i kryzysu w Hollywood czyli afery seksualnej związanej z najbardziej wpływowym producentem w historii tego przemysłu – Harveyem Winsteinem. Człowiekiem, któremu oprócz Boga i Billy’ego Wildera dziękowano najczęściej po wygraniu statuetki, a który przez lata molestował dziesiątki kobiet związanych z filmem i był kryty przez dużą część branży. Ta głośna sprawa na pewno będzie częścią wielu wystąpień oscarowej nocy.
Filmy, które najbardziej liczą się w tegorocznym wyścigu o Oscary:
„Dunkierka” reż. Christopher Nolan
Najsłynniejsza w dziejach wojen ewakuacja wojsk. Alianci złapani w niemiecką pułapkę muszą uciekać z plaż Normandii by nie stracić swych żołnierzy. Nolan pokazał tę ucieczkę w sposób spektakularny: z lądu, morza i powietrza.
Oprócz możliwej wygranej w kategorii najlepszy film, dużą szansę na Oscara ma sam Nolan za najlepszą reżyserię. Liczni fani Anglika byliby zachwyceni.
„Czwarta władza” (The Post) reż. Steven Spielberg
Thriller polityczny. Historia dwójki wydawców dziennika „The Washington Post” Katherine Graham (Meryl Streep) i Ben Bradlee (Tom Hanks), którzy stają na czele bezprecedensowego starcia amerykańskiej prasy z najwyższymi władzami, walcząc o prawo do ujawnienia szokujących tajemnic, przez cztery dekady ukrywanych przez najwyższe władze USA.
Szansę na statuetkę mają zarówno główni aktorzy, jak i reżyser.
„Kształt wody” (The Shape of Water) reż. Guillermo del Toro
Film wygrał już jedną bardzo ważną nagrodę – Złote Lwy na festiwalu w Wenecji.
To baśń dla dorosłych, której akcja rozgrywa się u szczytu zimnej wojny, w Stanach Zjednoczonych około roku 1962. Elisa (w tej roli Sally Hawkins) wiedzie samotną egzystencję, a całą noc pracuje w pilnie strzeżonym laboratorium rządowym. Jej życie zmienia się na zawsze, gdy odkrywa, że w laboratorium przeprowadzany jest otoczony ścisłą tajemnicą eksperyment, który zaważyć może na przyszłych losach świata. Na statuetkę może liczyć Sally Hawkins, Guillermo del Toro oraz przepiękna muzyka do filmu.
„The Florida Project” reż. Sean Baker
Przedstawiciel kina niezależnego. Film opowiada historię młodej matki i córeczki mieszkających w tanim motelu na przedmieściach Disneylandu. Ich życie wydaje się beztroskie i kolorowe, ale tylko na pozór. Reżyser opowiada o ludziach żyjących na marginesie społeczeństwa, których codzienne kilka dolarów dzieli od bezdomności.
Dużą szansę na statuetkę ma Willem Dafoe za odbiegającą od jego emploi, rolę ciepłego zarządcy motelu.
„Lady Bird” reż. Greta Gerwig
Świetnie przyjęty debiut reżyserski gwiazdy kina niezależnego to historia Christine „Lady Bird” (Saoirse Ronan), która ze wszystkich swych młodzieńczych sił sprzeciwia się matce. Kobiecie silnej, wyrazistej o jasno sprecyzowanych poglądach. Bunt tytułowej Lady Bird to tak naprawdę walka z samą sobą, bowiem niezależność nastolatki jest lustrzanym odbiciem charakteru matki. Szanse oscarowe mają odtwórczynie ról córki i matki.
„Tamte dni, tamte noce” (Call Me by Your Name) reż. Luca Guadagnino
Włochy, lato 1983 roku. Elio, błyskotliwy siedemnastolatek o amerykańsko-włoskim pochodzeniu, spędza wakacje w XVII-wiecznej willi, komponując muzykę, czytając i flirtując ze swą przyjaciółką. Jednak wielu rzeczy musi się jeszcze nauczyć jeśli chodzi o miłość. Pewnego dnia do willi przybywa Oliver, młody amerykański stypendysta. W porażająco pięknych krajobrazach Elio i Oliver odkrywają siłę wzajemnego przyciągania.
Młodziutki aktor Timothée Chalamet zbiera doskonałe recenzje za rolę Elio, ale w szranki przyszło mu stanąć z takimi tuzami Hollywood jak Tom Hanks, Daniel Day-Lewis czy Denzel Washington.
Uciekaj! (Get Out) reż. Jordan Peele
Niezależny horror, który zrobił prawdziwą furorę zarówno wśród widzów, jak i krytyków. Czarnoskóry mężczyzna udaje się ze swoją białą partnerką do posiadłości jej rodziców. Z pozory wszystko układa się dobrze, póki w domu nie zaczynają dziać się naprawdę dziwne rzeczy … Reżyser-debiutant z ironicznym wyczuciem wykorzystuje klisze z filmów klasy B w celu ukazania społecznej satyry na współczesną Amerykę.
Film ma duże szanse na statuetkę za wyjątkowo oryginalny i przewrotny scenariusz.
Trzy billboardy za Ebbing, Missouri reż. Martin McDonagh
Małe miasteczko na amerykańskiej prowincji. Od morderstwa córki Mildred Hayes (w tej roli Frances McDormand) upłynęło kilka miesięcy, a lokalna policja nadal nie wpadła na trop sprawcy. Zdeterminowana kobieta wynajmuje trzy tablice reklamowe na drodze wiodącej do miasteczka i maluje na nich prowokacyjny przekaz, skierowany do szefa policji.
Reżyser słynie z prawdziwie czarnych komedii, ale tutaj największą szansę na nagrodę ma doskonała w swej roli Frances McDormand oraz równie perfekcyjny scenariusz. O statuetkę może także powalczyć Sam Rockwell za drugoplanową rolę męską.
The Disaster Artist reż. James Franco
Czy film może być tak zły, że aż staje się kultowy? Tak stało się z niezapomnianym „dziełem” prawdziwego wyrzutka Hollywood – Tommy’ego Wiseau „The Room” z 2003 roku. Historię powstawanie tego filmu postanowił sfilmować i zarazem wcielić w główną rolę James Franco. Swój film oparł na bestsellerze przyjaciela Wiseau, będącego przy nim podczas jego walki o zaistnienie w branży filmowej.
I właśnie za ten adaptowany scenariusz, oprócz głównej roli, film ma największą szansę na nagrodę.
Blade Runner 2049 reż. Denis Villeneuve
Powrót do „Łowcy androidów”, od którego minęło 30 lat to faworyt w nagrodach technicznych, za efekty specjalne, a także scenografię czy rzeczywiście przepiękne zdjęcia. Ten film to przede wszystkim wizualna uczta.
„Czas mroku” (Darkest Hour) reż. Joe Wright
Gary Oldman być może w końcu odbierze jakże zasłużoną statuetkę.
Po raz kolejny zmienia się nie do poznania, dając prawdziwy popis swojego aktorskiego kunsztu, tym razem w roli Winstona Churchilla. Najczarniejsza godzina opowiada o kulisach podjęcia przez angielskiego premiera decyzji o zaangażowaniu wojsk angielskich w II wojnę światową.
„Ja, Tonya” reż. Craig Gillespie
W 1994 r. światem amerykańskiego łyżwiarstwa figurowego wstrząsnął brutalny napad na obiecującą zawodniczkę, Nancy Kerrigan. Jeszcze bardziej wstrząsające okazały się doniesienia, jakoby za atakiem stali bliscy Tonyi Harding, łyżwiarki konkurującej z Nancy, a być może i ona sama. Film koncentruje się właśnie na losach oskarżonej o napaść Tonyi. Ten odważny film może przynieść statuetki dwóm aktorkom: Margo Robbie za tytułową rolę oraz wcielającej się w jej matkę Allison Janney.
A więc kto w tym roku zabierze ze sobą Złotego Ludzika? Wszystko rozstrzygnie się 4 marca 2018 kiedy to odbędzie się już 90-ta ceremonia wręczenia nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej.