„Searching for Sugar Man” reż. Malik Bendjelloul, Szwecja/Wielka Brytania 2012, dokument
Są historie, które chwytają za serce nawet największych cyników i twardzieli. Historie, które poprawiają nastrój nawet tym poważnie zdołowanym, dają iskierkę nadziei najgorszym pesymistom.
Są historie opowiedziane w taki sposób, że widz całkowicie wtapia się w nie kompletnie zapominając o swoim świecie, daje się im się prowadzić zupełnie nie przewidując co się dalej wydarzy.
Są historie, które tak nas poruszają, że musimy koniecznie, jak najszybciej opowiedzieć je najbliższym.
Są to historie takie jak ta opowiedziana w dokumencie „Sugar Man”.
Jeśli lubicie być w kinie oczarowani, zaskoczeni, szczerze wzruszeni; jeśli potrzebujecie uwierzyć znowu w ten wyświechtany frazes, że „życie jest piękne” a ludzie zdolni do rzeczy niesamowitych; jeśli kochacie muzykę; jeśli lubicie w kinie coś przeżywać – uwierzcie mi, pokochacie ten film!
O nic nie pytajcie, nie szukajcie informacji w necie, nie oglądajcie zapowiedzi. Po prostu sprawdźcie gdzie go grają i idźcie na niego.
Ja trafiłam na „Sugar Man” przez przypadek i był to jeden z najpiękniejszych przypadków w moim kinowym życiu.
Dla zachęty piękna muzyka z filmu, którą od powrotu z seansu wciąż i wciąż sobie puszczam:
I tak, po powrocie z kina możecie mi dziękować za rekomendację 😉
Ja trafiłam na "Searching for Sugar Man" przez nominacje do Oscara. I zakochałam się. Piękny film i wspaniała, warta odkrycia muzyka. Miło, że o nim piszesz.
pzdr. Aga
zapraszam do mnie: http://czytatnikagi.blogspot.com/
Mam nadzieje, ze zgarnie statuetke 🙂
Takie przypadki to ja lubię :))
Bardzo jestem ciekawa tego filmu i szczerze się przyznam, że ogromnie żałuje, że go nie obejrzałam jak jeszcze kinomaniak tv działał, a potem zanim Gutek (z całym szacunkiem) go nie zablokował na ekino. Tak przyznaję się bez bicia mnóstwo filmów obejrzałam dzięki takim potralom (czemuż tak późno odkryłam możliwość oglądania bez limitów!). Niestety w moim mieście film póki co nie został puszczony ani w Cinema, ani w dwóch studyjnych (w nich nadzieja!), więc nie wiem może w ogóle nie będę miała możliwości! To przykre. Zawsze mogę sobie ściągnąć, ale akurat tego nie chcę robić.
premiera 22 lutego więc może do Ciebie zawita 🙂
Najbardziej ujęła mnie osobowość Rodrigueza, niesamowity człowiek. Ma wrażenie, że przez to, że całe życie żył w biedzie nie potrafi odnaleźć się w nowej sytuacji. Żyje po staremu.
Ma wrażenie, że pominięto w tym filmie kwestie rasizmu, może jej nie rozwinęli. Bo to, że nie zrobił kariery, przepadł, mogło wynikać, że jednoznacznej informacji na płcie (samo nazwisko), jest Latynosem. A i zwróciłaś uwagę, że w RPA na koncerty jego przychodzili sami biali. Brak czarnych.
Czekam na recenzje "Nieulotne"…
kwestie rasowe mogły mieć znaczenie, choć trzeba przyznać, że gdy Sixto śpiewa to właściwie trudno określić jak brzmi: jak biały, czarny, latynos?
Mnie oprócz postaci głównego bohatera podoba się to jak film został zrobiony. Niesamowita historia to jedno, ale opowiedzenie jej w taki sposób to drugie. Brawa dla reżysera, który niebawem zawita do Polski:
http://www.gutekfilm.pl/aktualnosci/28525,,pl,,,Reyser-Sugar-Mana-z-wizyt-w-Polsce.html
Niby tak, ale jednym z istotnych elementów by docenić jego formę jest niewiedza widza. Im mniej się wie, tym lepiej się ogląda. Zastanawiam się, czy podobnie będzie przy drugim seansie. Czy cała magia zniknie?
Chyba pójdę do kina 🙂
oczywiście, to że reżyser zdecydował się opowiedzieć tę historię w formie śldztwa ustawia cały film. Ale oprócz tego głównego zabiegu podobały mi się bardzo animacje – świetnie pasują do historii, prowadzenie akcji w 2 światach: RPA i USA, dobór ludzi, którzy są równie niesmowici co Sixto, a może nawet i bardziej bo dzięki ich uprowi ta historia ma finał jaki ma, połączenie różnych technik: czasem zdjęcie kręcone są telefonem. Jest też jedna absolutnie moja ulubiona scena (jest też w trailerze więc to nie spoiler): kiedy jeden z rozwikłujących zagadkę muzyka mężczyzna pokazuje jak znalazł trop w jednym z tekstów jego piosenek, bierze ten tekst wydrukowany ta foli i przykleja ja do okna. Czyż to nie jest genialne ?!
warto!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Poszłam nie wiedząc nic o tym filmie, a tym bardziej o historii tego wspaniałego artysty. Plakat zachęcał mnie ilekroć byłam w kinie ….
Jestem bardzo poruszona. Super film, super historia, mistycznie opowiedziana o fenomenalnym muzyku.
Muzyka Sixto Rodrigueza pozostanie już ze mną na zawsze 🙂