Holiday, reż. Nancy Meyers, USA 2006
W każde Boże Narodzenie telewizja i kino zalewają nas świątecznymi propozycjami. Na wszelki wypadek gdybyśmy sami nie mogli złapać świątecznego nastroju przed Wigilią lub chcielibyśmy go przedłużyć już po. Taki film jak np. „Holiday” ma nam w tym pomóc.
Pomysł jest ciekawy. Oto dwie młode i rozczarowane mężczyznami kobiety, wymieniają się na okres Świąt Bożego Narodzenia swoimi domami. Robią to błyskawicznie, w środku nocy, za pomocą Internetu i pod wpływem impulsu. Nigdy nie widziały się na oczy, na dodatek mieszkają tysiące kilometrów od siebie: Iris (K. Winslet) na przedmieściach Londynu a Amanda (C. Diaz) w Los Angeles. Sama zadałam sobie pytanie, które Graham (J. Law), brat Iris, zadał Amandzie: ludzie to naprawdę robią? W filmie okazuje się, że tak, czy w rzeczywistości też? Koniecznie muszę sprawdzić czy da się komuś wcisnąć mój podwarszawski domek na wakacje, a w zamian za to wylądować gdzieś na Riwierze Francuskiej…
Tak więc urocza Angielka staje w zimowym płaszczu przed willą z basenem w L.A gdy w tym samym czasie neurotyczna Amerykanka w szpilkach dociera do zaśnieżonego, uroczego domku położonego 40 min. drogi od Londynu. Obie przeżyły właśnie miłosny kryzys i chcą się jakoś pozbierać, a zmiana środowiska ma im w tym pomóc. I choć każda liczy, że odnalazłszy spokój w nowym miejscu przeanalizuje wszystko i nabierze sił by rozpocząć nowe życie, na ich drodze znowu stają mężczyźni. Amanda już pierwszej nocy poznaje zabójczo przystojnego brata właścicielki domu, a Iris wpierw zaprzyjaźnia się z 90 letnim sąsiadem, który okazuje się słynnym scenarzystą, a zaraz potem poznaje sympatycznego kompozytora muzyki filmowej – Milesa (J. Black). Wiadomo ku czemu dalej zmierza akcja.
„Holiday” to twór wybitnie rozrywkowo – pocieszający. Jego głównym celem jest poprawienie nam nastroju, ale uwaga: jeśli zabiera się za ten film będąc już w dobrym humorze, może nie znieść ilości słodyczy z niego się wylewającej. Ilość uśmiechów posyłanych równo przez całą czwórkę bohaterów bije chyba wszystkie rekordy kinematografii! Jeśli chodzi o aktorstwo, to najgorzej wypada piękna Cameron Diaz. Jej Amanda jest drewniana, ani specjalnie zabawna, ani wzruszająca. Partnerujący jej w Jude Law – filmowy Graham, jest dość ujmujący, ale cały ich wątek jest nawet jak na taki rodzaj kina, zbyt naiwny. Tajemnica, którą skrywa ten niby bawidamek, wydaje się być desperackim krokiem scenarzystów aby w końcu jakoś tę parę połączyć. Kate Winslet jest, jak na Angielkę przystało, po prostu urocza i naturalna, tak jak i jej partner – Jack Black. Ich historia mimo, że dzieje się na wzgórzach Hollywood, jest zdecydowanie bardziej wiarygodna i realna.
„Holiday” reklamowany jest jako film w klimacie „To właśnie miłość”. Nie dajcie się nabrać, łączy je tylko świąteczny klimat. „To właśnie miłość” było po prostu lepsze.