45 lat

„45 years” reż. Andrew Haigh, Wielka Brytania, 2015
W filmie Andrew Haigha jest wszystko co najlepsze w klasycznym, europejskim kinie: mało bohaterów, skromny plener, za to mnóstwo emocji.
Historię „45 lat” osadzono w angielskiej prowincji, a ilość postaci ograniczono do minimum. Nic nas od głównego wątku nie odciąga. To intymne studium relacji dwójki ludzi, której fundamenty zostają poważnie naruszone, gdzie wszystko rozgrywa się w dialogach, spojrzeniach, wyrazie twarzy.
Kate i Goeff Mercer szykują się do imprezy z okazji 45-tej rocznicy ślubu kiedy on otrzymuje list – potwierdzenie odnalezienia ciała jego zaginionej, pierwszej miłości. Czy przeszłość może podważyć 45 lat wspólnego życia, życia zdawałoby się wyjątkowo szczęśliwego?

Nie ma wielu filmów dla aktorów z tak dużym doświadczeniem, jakie mają Charlotte Rampling i Tom Courtenay. „45 lat” podobnie jak „Młodość”, przywraca wspaniałych, dojrzałych artystów na wielki ekran. Ich talent oszołamia. Charlotte Rampling, którą uwielbiam, zawsze wydawała mi się aktorką stworzoną do grania wyłącznie bardzo silnych kobiet. Tutaj przełamuje to emploi. Nie jest słaba, ale jest kobietą przerażoną utratą tego co ma. Choć jej rywalka nie żyje od 50 lat, staje się wobec niej desperatką. Zachowuje się jak żona męża, który ma romans. Szpieguje go, nie ufa, jest wobec niego podejrzliwa. Rampling jak zawsze gra w sposób bardzo intensywny, na jej twarzy dzieje się cała wewnętrzna walka bohaterki. I to jest zagrane w tak subtelny sposób, niemal w ciszy. Ona nie krzyczy, a przecież aż kipi emocjami.
Aktorzy grają parę z niemal pół wiecznym stażem i co najbardziej zaskakujące, na ekranie udaje im się tę wieloletnią wieź odtworzyć. To jest wielka siła tego filmu, ukazująca pełne spektrum miłości w tak długotrwałym małżeństwie. Jest tu i seks, i zazdrość, i czułość, i irytacja, i oddanie. I jak to jest fenomenalnie zagrane! Tak bardzo, że w tej historii odnajdzie się każdy. Każdy kto był z związku, każdy kto poczuł się zazdrosny, zagrożony, niepewny. Ile z tych emocji jest prawdziwych, ale ile rodzi się wyłącznie w naszej głowie ?
Jedna historia, z której rodzą się dwie: jego i jej. Oboje mierzą się z przeszłością, rozpatrują co by było gdyby, zastanawiają się nad sobą i nad swoim związkiem. Odbywają podróż w głąb siebie i analizują całe swoje życie. Widz jest rozdarty między dwoma postaciami, rozumie zachowanie obojga bo żadnemu z nich nie można nic zarzucić, tu nikt nie jest winny. A jednak coś się rozpada i to rozpada w samych posadach.
Reżyser i scenarzysta w jednej osobie ma niewątpliwy dar do podglądania i podsłuchiwania rzeczywistości. Jego postaci są z krwi i kości, ich rozmowy bardzo prawdziwe i dlatego „45 lat” tak długo potem siedzi w głowie.
Może puenta jest tutaj dość jasna, dla mnie aż do wyłożenia mi jej na stół wcale nie była. Dlatego kocówka mocno mną wstrząsnęła. Czy przeszłość może nas dotknąć, może zmienić teraźniejszość i naszą przyszłość? Okazuje się, że jak najbardziej może. I jest to bardzo bolesna nauczka.
Nie wiemy jak ta historia się kończy, śledzimy parę przez jeden tydzień ich życia i pozostawiamy w niepewnej sytuacji. Co będzie dalej? Bardzo dojrzałe kino. Będziecie długo rozmyślać o tym filmie. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *