Milczenie Lorny

„Le Silence de Lorna reż. Jean-Pierre Dardenne i Luc Dardenne, Belgia/Francja 2008 
Unia Europejska jest dla państw członkowskich światem bez granic – ich obywatele mogą mieszkać i pracować gdzie chcą. Jednak dla narodów spoza wspólnoty to świat zamknięty. Ziemia obiecana. Albańczycy, Białorusini czy Ukraińcy wciąż potrzebują pozwoleń, zezwoleń i innych papierów na pobyt na terenie Unii. Dobrze to znamy, bo jeszcze kilka lat temu Polaków obowiązywały takie same, ostre zasady. Mimo trudów i biurokracji do zachodniej Europy ciągną tłumy emigrantów. Po co? Po lepsze życie. Nawet jeśli „lepsze” życie okupione ma być wieloma poświęceniami, kompromisami i naginaniem własnej moralności.
O tym świecie opowiadają nam wyjątkowo europejscy reżyserzy: bracia Dardenne. Belgowie to prawdziwi ulubieńcy festiwalu w Cannes. Dwa razy otrzymali Złotą Palmę („Rosetta” w 1999 i  „Dziecko” w 2005 roku), a „Milczenie Lorny” zgarnęło w 2008 roku nagrodę za scenariusz. Europejscy także dlatego, że opowiadają historie ze swego podwórka, o zwykłych ludziach i ich problemach.
Tytułowa Lorna to twarz zazwyczaj bezimiennego tłumu emigrantów. Albanka, która chce ułożyć sobie życie w Belgii. Nie wiemy, dlaczego opuściła swój kraj. Wiemy, że na obczyźnie przebywa już dłuższy czas, bo dobrze zna język. Ma ukochanego – również Albańczyka (z nim chce otworzyć snack bar), i… męża – Belga, dzięki któremu dostała obywatelstwo. Małżeństwo miało być jedynie czystym interesem, za który Lorna zapłaciła niemałą kwotę. Okazało się jednak, że małżonków połączyło coś więcej niż biznes. W ten układ zamieszany był jeszcze Fabio: na codzień taksówkarz, a tak naprawdę szef mafii. To on organizuje ustawiane małżeństwa. Planuje dla Lorny kolejny interes: obiecał ją za żonę Rosjaninowi. Dlatego też częścią planu jest śmierć aktualnego męża Lorny – Claudego.
Luc i Jean-Pierre Dardenne ukazują wymarzony świat przybyszy zza Schengen jako miejsce niezbyt ciekawe. Miasto, w którym rozgrywa się akcja, filmowano przeważnie nocą i w deszczu. Lorna przemierza brudne, ciemne i nieprzyjemne ulice. Zastanawiałam się cały czas, co jest w nich takiego wyjątkowego, pięknego, lepszego? Dlaczego Lorna walczy, by zostać w tym miejscu? Świat emigrantów wydaje się być szary, brzydki, pełen przestępców. Zły. A Lorna to piękna i dobra kobieta. Ona nie pasuje ani do obskurnej scenerii, ani do szemranych interesów, których stała się częścią. Co więc ją do niego popchnęło? Na pewno miłość. Na pewno nadzieja na lepsze życie. Lorna wierzy, że za chwilę wszystko się skończy. Dostanie obiecane pieniądze oraz pożyczkę z banku i założy z ukochanym wymarzony bar. Ale plany nie idą  tak jak powinny. Claudy, narkoman, który miał szybko przedawkować, wciąż żyje. Walczy o to życie i walczy o jej pomoc. Lorna, początkowo bardzo oschła – ulega. Widzi w nim kogoś więcej niż ćpuna czy partnera do interesów. Widzi w nim człowieka. Między tym dwojgiem nawiąże się specyficzna więź. Jednak Claudy nagle umrze, a Lorna szybko zorientuje się, że w tę śmierć zamieszany jest Fabio. Ponieważ sama stała się częścią układanki, czuje się winna. Ale czy coś może zmyć tę winę?
„Milczenie Lorny” to film kameralny. Akcja toczy się powoli, co jest zasługą niemalże  nieruchomej kamery. Życie Lorny obserwujemy z punktu widzenia świadka zdarzeń. Nie podążamy za nią, widzimy tylko to, co dzieje się przed naszymi oczami. Zapominamy, że oglądamy film i patrzymy na Lornę jak na żywego człowieka. Czujemy jej rozterki i dylematy. Odpowiada za to niezwykła skromność i oszczędność dzieła braci Dardenne. Reżyserom udało się także ze szczegółami odtworzyć świat ludzi, w kręgu których obraca się główna bohaterka. Ludzi z marginesu, z dołu społecznej hierarchii. Nie patrzą jednak na nich z wyższością, a raczej pochylają się nad nimi ze szczególną uwagą i troską. Dlatego właśnie „Milczenie Lorny”, choć nie jest może filmem odkrywczym, ma olbrzymią wartość moralną. 
Ktokolwiek poczuł się choć przez chwilę emigrantem doskonale zrozumie położenie Lorny. Pojmie uczucie walki o to, by przestać być innym, obcym. Pojmie chęć wtopienia się w tłum i stania się dokładnie takim, jak pozostali. Rozejrzyjmy się wokół: może podobna osoba minie nas dziś na ulicy… 


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *