Klasyki – „Jowita”

„Jowita”, reż. Janusz Mergenstern, Polska 1967  
Chyba jak każdy kinoman uwielbiam stare kino, sama nie rozumiejąc skąd mam do niego taki sentyment… I choć często mnie kusi by obejrzeć coś w TV albo odtworzyć na DVD (co oczywiście też czasem robię) staram się jak najwięcej zobaczyć na dużym ekranie. Mam z tego powodu oczywiście ogromne zaległości, ale to niesamowite uczucie jakie towarzyszy oglądaniu dobrego filmu w sali kinowej jest jednak nie do przecenienia. Na szczęście jest coraz więcej miejsc – bo nie są to tylko kina w powszechnym rozumieniu, które robią  specjalne pokazy starych filmów.


Ostatnio odkryłam w ten sposób film Janusza Morgensterna z 1967 roku pt. „Jowita”.  Przyjemność tą miałam dzięki VIII Jazzowemu Festiwalowi Filmowemu, który trwa właśnie w Domu Kultury „Kadr”. Impreza jest połączeniem jazzowej muzyki filmowej i najlepszych polskich klasyków, których muzyka jest integralną częścią. Każda projekcja poprzedzona jest mini koncertem na żywo najlepszych jazzowych wykonawców. Program festiwalu znajdziecie TU

Lata 60 XX wieku wbrew politycznej aurze były złotą erą w polskiej kinematografii. Filmowcy współpracowali z pisarzami i świetnymi kompozytorami tworząc wspólnie dzieła totalne. Jednym z doskonałych wzorów tej epoki jest właśnie „Jowita”. Scenariusz na kanwie powieści „Disneyland” Stanisława Dygata napisał Tadeusz Konwicki, muzykę Jerzy „Duduś” Matuszkiewicz a świetne role zagrały absolutne gwiazdy tamtych lat: Daniel Olbrychski, Barbara Kwiatkowska, Zbigniew Cybulski i Kalina Jędrusik.

Morgenstern przez całą swoją karierę skupiał się na dylematach młodych ludzi, potrafiąc jak nikt inny je zrozumieć i pokazać. W „Jowicie” śledzimy zapasy z życiem młodego architekta i maratończyka w jednej osobie – Marka Arensa (D. Olbrychski), który oprócz trudnych wyborów w życiu zawodowych ma również sercowe rozterki. Reżyser dotyka tutaj kwestii poszukiwania idealnej miłości, idealnego partnera, i w zasadzie podważa idee istnienia obu tych rzeczy. Marek goni za poznaną na balu tajemniczą Jowitą zaprzepaszczając po drodze inne cenne znajomości i wdając się w zupełnie nieistotne relacje. Jest bardzo niedojrzały, zapatrzony w siebie, choć Morgenstern chce nam powiedzieć, że jego bohater jest po prostu młody. Młodość w jego rozumieniu to najgorętszy okres życia, czas kiedy podejmuje się najważniejsze decyzje i popełnia najwięcej błędów. Dlatego też łatwo do Marka czuć sympatię i wybaczyć mu wszystkie wady a czasami wręcz głupie zachowania.  

Siłą historii jest jej uniwersalność i adekwatność w każdych czasach. Dylematy, które przeżywa Marek są częścią życia każdego człowieka i to się nie zmienia bez względu na ustrój czy czasy. Mnie najbardziej oczarował w „Jowicie” klimat jaki udało się reżyserowi osiągnąć. W filmie nie czuje się ducha PRL-u a raczej czar lat 60 – był to przecież świetny okres w modzie oraz muzyce i wszystko to widać na ekranie.

Z produkcją „Jowity” łączy się smutna historia: tuż po skończeniu zdjęć w tragiczny sposób zginął Zbigniew Cybulski. Na szczęście dla widzów reżyser miał już w wszystkie sceny z aktorem, nie miał jednak zgranego jego głosu. Postać Cybulskiego mówi więc głosem innego aktora, ale jest to nie do wychwycenia jeśli się o tym nie wie.

„Jowita” pokazana została na Festiwalu nieprzypadkowo, w tym roku odbyła się bowiem jej kolejna premiera. Film został odnowiony cyfrowo i na nowo wprowadzony do kin. Rzeczywiście, jakość jest idealna, nie ma żadnych przetarć czy załamań kliszy a dźwięk brzmi bardzo czysto.

Nie mogę sobie wyobrazić chyba bardziej idealnego seansu niż stare kino poprzedzone jazzowym koncertem!

I jeszcze jedno: tego wieczoru doceniłam istnienie tej dziwnej instytucji zwanej domem kultury 🙂 Było to dla mnie ciekawe przeżycie: aura rodem z PRL, specyficzna publiczność i zupełnie odbiegająca od współczesnych standardów organizacja wydarzenia miały jakiś swój urok. Przyznam, że czułam się trochę dziwnie w tych klimatach, jednak sztuka się obroni nawet w trochę zapyziałym, zapomnianym domu kultury. A za organizację tego typu wydarzeń: na wysokim poziomie i skierowanych dla szerokiej publiczności, mogą należeć się jedynie słowa uznania. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *