Ten cykl był dla mnie jasny od momentu powstania bloga i oczywiste też było kto pójdzie na pierwszy ogień.
Steve McQueen – mój pierwszy ulubiony aktor, którego jako dziecko widziałam nieskończoną ilość razy w „Siedmiu wspaniałych”. Znam ten film na pamięć. Zawsze go oglądam gdy leci w TV. Zawsze. Dziś moją ulubioną jego rolą jest ta w filmie „Papillon”, inne jak „Bullit” czy „Wielka ucieczka” są kultowe.
Zarzucano mu, że nie potrafi grać, ma tylko jedną minę i brak aktorskiej charyzmy. Ale to jemu zawdzięczamy model spokojnego, małomównego i wycofanego bohatera, którym inspirował się m.in. Ryan Gosling w „Drive”.
Gdybym kiedykolwiek miała zawiesić sobie nad łóżkiem plakat, któregoś z gwiazdorów byłby to bez wątpienia Steve.
A tutaj polecam Wam niesamowitą galerię zdjęć McQueena, z których jasno wynika, że był naprawdę cool gościem 🙂
Steve McQueen świetny aktor, bardzo mi się podobał w „Papillon”, ale też w innych filmach, które wymieniłaś. Ja natomiast zdecydowanie powiesiła bym nad swoim łóżkiem plakat Rocka Hudsona:)Pozdrawiam i zapraszam do siebie:)