Watch Docs jest moim zdaniem najlepszym dokumentalnym festiwalem w Warszawie. Program zawsze jest bardzo ciekawy, przyjeżdżają interesujący goście, wejścia na pokazy są za darmo, a seanse odbywają się w ciekawych lokalizacjach: kinie Muranów, Kinie Lab i Laboratorium CSW i w kinie Antropos w Muzeum Etnografii. Co roku biorę udział w tym wydarzeniu, ale w tym postanowiłam bardziej się na nim skupić i obejrzeć więcej niż zwykle filmów. Oto kilka słów o każdym z nich :
„Rzymska Aureola” (Sacro GRA) reż. Rosi Gianfranco, Włochy 2013
Tytułowa aureola to obwodnica Rzymu. Reżyser postanowił przez kilka lat śledzić tych, którzy mieszkają w jej bliskim sąsiedztwie.
Ciekawy pomysł na film i zdjęcia trwające 3 lata okazały się nieudanym eksperymentem. „Rzymska aureola” po prostu strasznie nudzi. Problemy Europy ukazane poprzez przedmieścia wiecznego miasta mogą być atrakcyjne chyba tylko dla kogoś kompletnie oderwanego od prawdziwego życia… No i dla Jury Festiwalu w Wenecji, które przyznało filmowi Złote Lwy w 2013 roku.
„Władca wszechświata” (Master of the Universe) reż. Marc Bauder, Austria/Niemcy 2013
Najlepszy europejski dokument 2014 wg Europejskiej Akademii Filmowej. Trailer zapowiadał prawdziwą bombę, a film okazał się zaledwie sztucznym ogniem. Pada tu parę szokujących stwierdzeń jak to, że kiedyś wartość akcji obliczano na 4 lata, a dziś … 22 sekundy, albo że w światowych finansach rzeczywistość wirtualna wyprzedziła tę realną, ale w sumie nie doświadczamy jakiejś iluminacji czy wprowadzenia nas za kulisy kryzysu. Mnie najbardziej wstrząsnęło gdy nasz bohater i narrator w jednej osobie: były krezus finansowy z samego topu, przyznał, że gdy był na samym szczycie poczuł, że jego rodzina już do niego nie pasuje i powinien ją wymienić. Na nową, lepszą. Jak bardzo pieniądze mogą odczłowieczyć człowieka !? Przerażające.
„1971” USA, 2014
Rzeczywistość przed Edwardem Snowdenem, a nawet Wikileaks. Ciekawy seans w świetle ogłoszonego ostatnio przez Kongres raportu o działalności wewnętrznych służb specjalnych w USA. W końcówce lat 60 XX wieku – czasach wojny w Wietnamie i Zimnej Wojny, FBI na potęgę szpiegowało własnych obywateli. Zbierano o nich najróżniejsze dane, ofiarami inwigilacji padali wszelkiego rodzaju aktywiści, w tym na przykład feministki. Jedynym zarzutem wobec nich było ich społeczne zaangażowanie. To oczywiście nic przy Wielkim Bracie ze Wschodu, ale to że w demokratycznym kraju posuwano się do obrzydliwych metod jak podstępy, skłócanie środowisk czy nawet małżeństw, podsłuchy i śledzenia, jest zaskakujące. Działania grupki zaangażowanych młodych Amerykanów – w tym spektakularne wykradzenie tajnych dokumentów FBI – doprowadziły to ustawy znacznie ukracającej możliwości służb. Jednak po 30 latach, a ściślej po 11 września, ich działania znowu stały się niemal niczym nieograniczone.
„Inżynier” reż. Metthew Charles & Juan Passarelli
6 milionowe Państwo, które grzebie całe swoje pokolenie, 14 zabójstw dziennie, dzieci werbowane do gangów już w wieku 12 lat – taka jest rzeczywistość Salwadoru. Państwa, które słynie z najbardziej okrutnych gangów na świecie. O wojnie gangów w tym kraju możecie obszerniej poczytać
TU. Krew się mrozi w żyłach.
I w tym kraju jest jeden, dosłownie jeden kryminolog policyjny, nasz bohater: inżynier Ticas.
„Inżynier” to dokument tylko i wyłącznie dla ludzi dorosłych i odpornych. Szkoda, że nie doczytałam sobie tego w opisie filmu … My w tej części świata nie jesteśmy przyzwyczajeni do takich widoków. Ja kiedyś obiecałam sobie, że nie będę oglądać prawdziwej śmierci na ekranie. Podczas tego seansu nie da się tego uniknąć. Ciała, które znajduje Ticas są w bardzo różnym stanie, przeważnie już znacznie naruszone przez czas, warunki, robaki. Ciała poćwiartowane, ciała poskładane jak koc, opuchnięte, zniekształcone. Makabryczne widoki.
Film dzięki charakterowi Ticasa nie pozbawiony jest czarnego humoru. On – jakkolwiek dziwnie by to zabrzmiało – kocha tę pracę i jest jej całkowicie oddany. Trupy to jego przyjaciele – tak o nich mówi – bo spędza z nimi najwięcej czasu. W swoim albumie posiada zdjęcia gdy obok nich odpoczywa, śpi, je, rozmawia przez telefon.
Ticas jest jedyną szansą dla matek, sióstr, żon, dziewczyn szukających zaginionych mężczyzn. Niektóre dzwonią do niego z pytaniem o wieści już od dwóch lat. Ticas cierpliwie z nimi rozmawia, wysłuchuje płaczów, wspomnień, historii. I szuka. Szuka zaginionych ciał.
Najbardziej wkurza go gdy ciała nie uda się zidentyfikować i już po paru dniach trafia ono do drugiego dołu – tym razem zbiorowego komunalnego cmentarza. Jego praca idzie wtedy na marne. Ciało już na zawsze pozostanie NN.
Wstrząsający film. Gangsterzy z Salwadoru w zasadzie nie przypominają już ludzi. Ich ciała pokryte są niemal całkowicie tatuażami – każdy z nich to trofeum oznaczające zabicie człowieka z przeciwnego gangu. Zabić dla nich to jak zapalić papierosa. Absolutnie tego filmu nie polecam. Chyba, że macie serce z kamienia…
„Rich Hill” reż. Andrew Droz Palermo & Tracy Droz Tragos, USA 2014
Nagrodzony w tym roku w Sundance niezależny dokument wygrał także tegoroczną edycję „Watch Docs”. To swoisty poemat o biedzie. I o Ameryce drugiej, a może już nawet trzeciej kategorii. Zaściankowej, zapomnianej, bezrobotnej, brzydkiej. Oglądamy ją oczami trójki nastolatków z trzech różnych rodzin.
W ich świecie bieda wiąże się patologią, chorobą, brakiem rodziców lub ich zainteresowania, więzieniem, ciągłymi przeprowadzkami. Poznajemy świat dziecięcy, który zdeterminowany jest postawą dorosłych. Ojciec, który zostawił rodzinę, ojczym, który dopuścił się molestowania, matka, która siedzi w wiezieniu, rodzice zaniedbujący dzieci. A dzieci w tym wszystkim są zagubione, agresywne, nadpobudliwe, smutne. Spirala nakręca się dalej: opuszczają szkołę, uciekają z lekcji, mają problem z koncentracją. Powoli możliwość wyjścia z błędnego koła robi się coraz mniejsza…
Wiecie co ten film ma jakiś niesamowity klimat mimo swojego ciężkiego tematu. Duża w tym zasługa ciepłych zdjęć charakterystycznych dla amerykańskiego kina niezależnego, letniego okresu zdjęć i samego uroku zaściankowej środkowej Ameryki. To wszystko sprawia, że ta bieda wygląda sielsko, a dziecięca narracja przynosi na myśl „Przygody Hucka Finna”. Jest to oczywiście zabieg celowy, który nas czaruje i omamia by przypomnieć, że bieda jest tuż obok nas.
Bardzo mocno odczuwa się dużą empatię twórców dla swoich bohaterów i ich sytuacji. Ich nikt nie osądza, a raczej po prostu daje im głos.
Jeśli macie ochotę obejrzeć online niektóre filmy Festiwalu, w tym zdobywcę głównej nagrody „Rich Hill” do 31 grudnia Watch Docs daje Wam taką możliwość TU
to był bardzo udany Festiwal!