Porwanie Michela Houellebecqa

reż. Guillaume Nicloux, Francja 2014 

Kto by przypuszczał, że uznany pisarz może stać się prowodyrem i bohaterem przezabawnej absurdalnej komedii?

Michel Houellebecq to jeden z najbardziej znanych i utytułowanych współczesnych pisarzy. Jak wielu artystów miota się między sławą a chęcią pozostania anonimowym. W 2011 roku podczas promocji „Mapy i terytorium” nagle zniknął. Nie pojawiał się na kolejnych spotkaniach z czytelnikami, a jego agenci najpierw ściemniali jakieś osobiste powody nieobecności swojego podopiecznego aż w końcu przyznali, że nie mają pojęcia co się z nim dzieje bo już od jakiegoś czasu nie ma z nim kontaktu.

3 lata później ukazuje się film opowiadający o tym tajemniczym zniknięciu.

„Porwanie” jest filmem przekomicznym. Technicznie to siermiężnie nakręcony niskobudżetowy para dokument. Fabularnie historia nie trzymająca się kupy. Ale jakie tam są teksty i jak to jest zagrane!

Houellebecq może budzić uśmiech już samą swoją fizjonomią. Wygląda jak kloszard. Jak lump. Jak bej. Jak człowiek nie do końca radzący sobie w życiu. Ale gdy się posłucha co on mówi…! Typowy przykład wielkiego umysłu zamkniętego w wątłym ciele. Humanista pełną gębą, człowiek gotowy wygłosić w każdej chwili referat o muzyce klasycznej, o historii literatury czy historii Polski, sytuacji politycznej, o sporcie. Człowiek mówiący długimi, złożonymi frazami, filozof, erudyta.

I właśnie on staje się ofiarą porwania. Sprawcy zaś to banda trzech osiłków o niezbyt wybujałych przemyśleniach. Osią całej filmowej intrygi było zestawienie tych dwóch kompletnie różnych ludzi.

Jak się w kinie często zdarza zebranie w jednym miejscu przedstawicieli odmiennych światów prowadzi do ciekawych odkryć jednej i drugiej strony. Okazuje się, że pisarz świetnie dogaduje się ze swoimi porywaczami. Do tego stopnia, że powoli to on przejmuje stery w całej tej sytuacji.

Bardzo mnie ten film ubawił. To taka trochę rozrywka dla snobów, ale budzi wielkie uznanie jak Houellebecq zabawia się tu ze swoim wizerunkiem. I choć niektóre jego wypowiedzi będą budzić sprzeciw – jak te o Polsce i Polakach, spotkanie z jego przewrotnym umysłem to wspaniała przygoda.

Film jest ciut za długi, ale sam pomysł genialny. Michel Houellebecq pozostaje tu sobą, reżyser przyznaje, że nie napisał mu ani linijki. A może pisarz nas oszukuje i prowadzi po raz kolejny na manowce? Nie wiadomo. Ale zabawa jest przednia! 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *