W chmurach

„Up in the air” reż. Jason Reitman, USA 2009 


2009 rok upłynął pod znakiem rozpoczętego w 2008 kryzysu ekonomicznego, który nie ominął nawet Hollywood. Reżyser i scenarzysta w jednej osobie – Jason Reitmanpokazał jednak, że i na kryzie można zarobić. Twórca tak oryginalnych propozycji jak „Dziękujemy za palenie”czy „Juno” jest mistrzem robienia filmów z tematów leżących  na ulicy. Po szczerze wierzącym w swą misję propagatorze palenia oraz rezolutnej nastolatce radzącej sobie z ciążą, w „W chmurach” poznajemy człowieka, który zajmuje się zwalnianiem ludzi w imieniu ich szefów.

Główny bohater – Ryan – grany przez Georga Clooney’a, zatrudniany jest przez tchórzliwych pracodawców z całego kraju. Nieprzyjemnemu zajęciu wyrzucania ludzi z pracy nadaje subtelne miano „pomocy w zmianie ścieżki zawodowej”. Niemal cały rok spędza poza domem, a ściślej mówiąc w podróży: w samolotach, na lotniskach, w hotelach. Wbrew pozorom zarówno praca jak i nieustające przemieszczanie się sprawiają mu autentyczną przyjemność. Jest prawdziwym ekspertem w pakowaniu oraz procedurach przy odprawie a przede wszystkim wiernym posiadaczem kilkudziesięciu kart lojalnościowych. 

W swoim pokręconym świecie Ryan wpada pewnego dnia (w przyhotelowym barze oczywiście) na piękną kobietę, której praca również polega na ciągłej zmianie miejsca. Tych dwoje szybko nawiąże nić porozumienia, która zacznie się od wymiany praktycznych uwag nt podróżowania a skończy ustaleniem gdzie w najbliższym czasie wylądują na tym samym lotnisku.

Najbardziej interesującym aspektem filmu Reitmana jest zwrócenie uwagi na postępującą mobilność ludzkości umożliwioną przez rozwój techniki, ale też wymuszoną pojawieniem się międzynarodowych korporacji. Większość z nas nie lubi opuszczać miejsca zamieszkania, boi się latania samolotem, nie cierpi się pakować. Jednak są ludzie, których życie jest właśnie taką ciągłą podróżą; hotele, które dla nas wydają się zimnymi budynkami bez duszy dla nich są namiastką domu.

Wydawało się, że znalazł się w końcu ktoś kto miast biadolić nad kryzysem postara się go opisać. Jednak z dobrze zapowiadającego się dramatu społecznego reżyser zrobił dość ckliwy romans. Zamiast analizy problemów współczesnego amerykańskiego społeczeństwa, wyciska z nas łzy wzruszenia po niespełnionej miłości głównego bohatera… Szkoda.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *