Filmy na jeden temat. Miasta : Buenos Aires. „Medianeras” i „Tetro”

Medianeras

„Medianeras” reż. Gustavo Taretto, Argentyna/Hiszpania 2011 

Lubię duże miasta. Fascynują mnie. Szukanie w każdym z nich ich własnego rytmu, czegoś podobnego do innych miast, a z drugiej czegoś zupełnie innego. Lubię kiedy miasta są dyskretnymi bohaterami filmów. Pisałam już o Teheranie, dziś piszę o mieście, w którym miałam okazję być w zeszłym roku – Buenos Aires.

W ostatni weekend zrobiłam sobie popołudnie z BA. Dzięki Ale kino+ i TVP Kultura obejrzałam 2 filmy, na które polowałam od dawna: argentyńskie „Medianeras” i amerykańskie „Tetro”.

„Medianeras”
 
Już od pierwszych scen wiemy, że będzie to film w równej mierze o mieście co o jego mieszkańcach. Zanim poznamy bohaterów, poznajemy budynki. Linia horyzontu w argentyńskiej stolicy to niezły chaos. Stare, nowe, niskie, wysokie. Willa, blok, kościół. Wszystko obok siebie. Bez żadnego logicznego klucza.
Niepotrzebne ściany to ściany bez okien. Jest ich w tym mieście wyjątkowo dużo. Lokatorzy cierpią na wieczny niedobór światła. Sami więc wykuwają sobie okna. Widziałam to mnóstwo razy. Nieregularnie, pojawiające się nagle na ścianie okna różnej wielkości i w różnych kształtach. Z widocznymi śladami budowniczej samowolki.
To samo robi dwójka głównych bohaterów. Mieszkają naprzeciwko siebie, ale się nie znają. Może zobaczą się w końcu przez te wydłubane dziury?
Nie lubię hiszpańskojęzycznych filmów. Ta kultura (poza literaturą) jest mi dość obca. Za głośna, za dużo gadają, za szybko. Ale „Medianeras” jest zupełnie inne. Przypomina trochę „Jak we śnie” Gondry’go. Bohaterowie nie mają w sobie nic z południowej nadekspresji. Wręcz przeciwnie. Są samotnikami cichutko wiodącymi nieszczęsne życie w małych, ciemnych mieszkankach. Obserwujemy każdego z osobna, śledzimy ich losy, poznajemy myśli. On – nieśmiały webmaster bojący się wychodzić z mieszkania, ona – śliczna (grana przez Hiszpankę Pilar López de Ayala) artystka zajmująca się dekorowaniem wystaw. Słuchają tych samych piosenek, chodzą tymi samymi ścieżkami. Oni tego nie wiedzą, ale my tak: są dla siebie stworzeni. Muszą się tylko w końcu odnaleźć.
 
zakochałam się w tej piosence 
Jestem całkowicie pod urokiem tego filmu. Lubię filmy romantyczne, to jeden z moich ulubionych gatunków. Ostatnie lata mocno go sprofanowały, ale wystarczy obejrzeć klasyki Mistrza Billego Wildera by przypomnieć sobie jak wdzięczny jest to rodzaj kina. Pisałam już kiedyś, że Wilder wiedział, że w tego typu historiach najważniejsze jest to w jaki sposób poznają się główni bohaterowie. Jest to zazwyczaj kluczowa scena i Wilder jako scenarzysta uwielbiał wymyślać tzw. „cute meetings”. W „Medianeras” wyczekiwane spotkanie następuje o wiele później niż w klasycznych rom-comach, ale jest naprawdę niesamowicie urocze J
 
Poza samą historią film ma bardzo ciekawą formę wizualną. Jest dość nowatorsko zmontowany, używa animacji, często skupia się na detalach. Wszystko to sprawia, że bardzo angażuje widza w historię i wciąga w miasto.
Jak pokazano Buenos Aires: miasta jest w tym filmie naprawdę dużo. Ono nie jest nawet dyskretnym bohaterem, ono funkcjonuje jako trzecia główna postać. Ogromna metropolia, która jest z jednej strony jednym z najważniejszych miast Ameryki Południowej, z drugiej tak bardzo przypomina wizualnie Europę. Miasto, które odwróciło się od morza, miasto bardzo skontrastowane, miasto piękne i niebezpieczne zarazem. Jeśli byliście, wybieracie się lub chcecie je choć trochę poznać, „Medianeras” może posłużyć jako przewodnik.

Pod TYM linkiem znajdziecie ciekawy program o „Medianeras”. Po polsku!

„Tetro”
„Tetro” Francis Ford Coppola, USA/Argentyna/Hiszpania 2009 

FF Coppola zdaje się od kliku lat tworzyć kino poza głównym nurtem. Jego „Tetro” jest balladą o miłości, rodzinie, byciu artystą. Czarno biały film, kręcony w najbardziej kolorowej dzielnicy słonecznego Buenos Aires – artystycznej La Boce, jest i melodramatem, i kryminałem w jednym.
Młody marynarz – Bennie, przybija do portu w poszukiwaniu swojego starszego brata, który parę lat temu porzucił rodzinę w Nowym Jorku. Tytułowy Tetro odciął się kompletnie od korzeni i zaczął w Argentynie drugie życie. Z nową miłością oraz nową tożsamością jest jednak człowiekiem nieszczęśliwym. Ból, który dorwał go w NY, wciąż nosi w sobie i nawet podróż na drugi kontynent nie pomogła się go pozbyć. Bennie desperacko stara się do brata dotrzeć, bo to on zna zagmatwane, trzymane przed nim w tajemnicy, losy rodzinne. Tetro z kolei bardzo nie chce wracać do przeszłości.
Oprócz Buenos Aires, do filmu przyciągnął mnie Vincent Gallo w tytułowej roli. Ten facet na mnie działa! To rodzaj aktora, od którego nie sposób oderwać wzroku gdy jest na ekranie. Hipnotyzuje, fascynuje, uwodzi swoją dziwnością. Na swój sposób piękny, piekielnie utalentowany i tak bardzo stający w opozycji do współczesnej wizji artysty. Jego głos, oczy, ekspresja tworzą postaci nie do zapomnienia.
Cieszę się też, że Coppola po adaptacji powieści („Młodość stulatka”) zekranizował tym razem swój scenariusz. Można uznać „Tetro” za dość banalny w swoim przekazie – sama miałam takie odczucia, no bo ile razy już widzieliśmy na ekranie kompleks Edypa, autorytarnego ojca i skomplikowane relacje rodzinne? Coppola porusza się w obrębie tematów, o których sam opowiadał już nie raz. Ale jest to Coppola i dzięki doborowi aktorów, sposobowi kręcenia, nawet grze światła i muzyki, tworzy wyjątkowe dzieło. Film spójny artystycznie, mający poetycko-klasyczny powiew i bardzo dojrzały.
Jak pokazano Buenos Aires: Coppola przedstawił miasto tylko i wyłącznie z jednej perspektywy: artystycznej dzielnicy La Boca. Jest to obraz idyllistyczny więc ograniczony, ale przy tej historii bardzo się sprawdzający. Buenos Aires funkcjonuje w „Tetro” jako ciepła i bezpieczna kraina, do której uciekł główny bohater. Czarno biała klatka dodaje miastu szlachetności i elegancji.

Jeden komentarz

  1. papryczka

    Medianeras także widziałam kilka dni temu trafiłam zupełnie przypadkiem i się oczarowałam filmem. To były bardzo przyjemne, nieskomplikowane godziny seansu. Czysta radość oglądania. Potem Tetro. Niestety po raz drugi nie wciągnął mnie ten obraz. Przypomniałam sobie, że już raz podjęłam próbę. Nie wiem może nie miałam nastroju, a może zdezerterowałam, bo do wyboru miałam na kompie dużo innych filmów. Dość, że po 30 minutach dałam sobie spokój:)

  2. Natalia

    w "Tetro" akcja rzeczywiście się snuje, ale mi się to akurat podobało.

  3. Emi

    Jaki przypadek! Medianeras znalazłam wczoraj. 🙂 będę dziś oglądała 🙂

  4. Anonimowy

    "Medianeras" podobał mi się bardzo. Pełen optymizmu, choć początkowo się taki nie wydaje. Ukazuje codzienne sytuacje i zwyczajne ludzkie zagubienie. Tak wiele twarzy w tłumie, tak bardzo się śpieszymy i tak bardzo nie widzimy tego, co jest tuż obok nas. Zadręczając się swoją własną niemocą, wycofujemy się do naszego osobistego, zamkniętego świata i odcinamy się od innych. Film w świetny sposób ukazuje że czasem warto "otworzyć" się na innych i "wykuć" sobie to okno na świat. Zakończenie, niespodziewane i urocze. Cudny film:) Pozdrawiam, Anna.

  5. Emi

    przeznaczenie?!
    obejrzałam i bardzo mi się podobał.

  6. Natalia

    cudnie napisane! Pozdrawiam, N.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *