Kac Vegas III

„Hangover III” reż. Todd Philips, USA 2013 

Rzadko na moim blogu pojawiają się recenzje wakacyjnych blockbusterów. „Kac Vegas III” jest już niewątpliwie takim filmem, ale nie zapominajmy, że pierwsza część była przecież niskobudżetowym kinem niezależnym z kompletnie nieznaną obsadą.

Z „Kac Vegas” jest jedna zasada: albo się tych gości lubi, albo nie. Jeśli należycie do tej drugiej grupy znajdziecie pewnie w całej serii masę rzeczy, do których można się przyczepić: że to ciągle ten sam żart, że za często gagi są niesmaczne, że fabuła coraz nudniejsza i nielogiczna. Jeśli tak jest, sorry – nie macie w tym wpisie czego szukać bo ja należę do grupy pierwszej i tych gości absolutnie uwielbiam !

Pamiętam jak obejrzałam pierwszą część, w domu na kompie, parę tygodni po premierze. Płakałam ze śmiechu. Byłam na tyle zachwycona, że umieściłam film w swojej TOP 5 2009 roku. Nie miałam jeszcze wtedy bloga, pisałam dla kogoś i mój Redaktor przysłałam mi kiedyś maila: zrecenzuj DVD „Kac Vegas” bo pamiętam, że Ci się ten film podobał a ja tego kompletnie nie kupuję. Pomyślałam sobie wtedy: człowieku, co z Tobą nie tak, jak może nie podobać Ci się „Kac Vegas” ??? Do dziś nie ufam ludziom, których nie śmieszy „Hangover”…

Obie części „Kac Vegas” oglądałam wiele, wiele razy. Jak mam zły dzień włączam sobie na YouTube najlepsze kawałki i po raz setny się zaśmiewam.

Piszę Wam o tym, żebyście wiedzieli, że ja mam do „Kac Vegas” stosunek bardzo pozytywny, mówiąc wprost : wystarczy, że widzę Phila, Stu i Alana na ekranie i od razu jest mi lepiej.

Przy okazji „Kac Vegas III” po raz pierwszy obejrzałam chłopaków w kinie, w warunkach których z reguły unikam jak ognia: w piątkowy wieczór, w multipleksie, przy pełnej sali. I bawiłam się świetnie, mam wręcz wrażenie, że byłam najczęściej śmiejącą się osobą w trakcie seansu;) Ale przyznać muszę, że kilka razy również się wzruszyłam.

Trzecia część rzeczywiście zaskakuje. Wierni fani wiedzieli czego mogą się spodziewać i właściwie tego nie dostają. Jest zwierzątko, ale dosłownie przez chwilę, jest scena w windzie, ale tak krótka, że można ją przegapić, jest piosenka, ale wykonuje ją ktoś inny niż zazwyczaj. Nie ma szalonej imprezy, nie ma nawet tytułowego kaca.

Moim zdaniem bardzo dobrze się stało, że twórcy poszli w inną stronę niż wszyscy oczekiwali i ostatniej części serii wyszło to na dobre. „Kac Vegas III” jest zaskakująco poważne i sentymentalne. Wiemy, że to definitywny koniec przygody więc wiele spraw się w końcu domyka, jest dużo wspomnień, trudnych rozmów.

Oczywiście zgadzam się uwagami, że twórcy momentami przeginają przekraczając granice smaku, trudno jednak im to teraz zarzucać bo są w tym konsekwentni od samego początku. Jedyna scena, która mnie w ogóle nie śmieszyła, a wręcz przeciwnie, to ostatnia, już w trakcie napisów. 

Jak zawsze najbardziej kontrowersyjną postacią jest Pan Chow, który przyznam mnie bardzo w pierwszej części irytował, ale teraz nawet już zaczęłam go lubić. Reszta jest po prostu sobą i to w najlepszym wydaniu. Bradley Cooper wygląda zdecydowanie najlepiej ze wszystkich trzech części, Stu pakuje się w najgorsze sytuacje, a Alan to wciąż Alan. Bo tu przecież najbardziej chodzi o te 2 godziny spędzone w ich towarzystwie. Ja wyszłam z kina w doskonałym humorze.


  

Jeden komentarz

  1. alicjamagdalena

    Kocham Kac Vegas I, II trochę mniej, a III muszę koniecznie obejrzeć 😀

  2. Natalia

    jeśli kochasz to na pewno będziesz zadowolona 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *