Historie rodzinne

„Stories we tell” reż. Sarah Polley, Kanada 2012
Historie, które opowiadamy.
Kiedy historia zaczyna być historią? Wtedy kiedy się dzieje, czy dopiero wtedy kiedy komuś o niej opowiemy? Czy historię tworzą fakty, które się wydarzyły, że raczej dopiero słowa, które je opisały? Ludzie od tysięcy lat przekazują sobie opowieści, taka nasza natura. Chcemy coś po sobie zostawić, chcemy opisać świat, który nas otacza, chcemy naszymi słowami nadać mu sens.
Czytam właśnie książkę Alice Munro „Widok z Castle Rock” gdzie sięga ona do korzeni swojej rodziny, a więc do Szkocji. Na początku opisuje pewne zdarzenie: kiedyś jeden z bardziej wyedukowanych Szkotów postanowił ruszyć w teren i spisać tradycyjne pieśni przekazywane od wieków kolejnym pokoleniom. Aby to zrobić musiał użyć podstępu, a potem i tak nie uniknął zarzutów, że te pieśni nie są po to je spisywać bo nigdy się tego nie robiło. Je się śpiewało. Suma sumarum Szkoci są mu teraz wdzięczni bo ocalił ich tradycję, ale wtedy uważano go za zdrajcę. Podobna sytuacja zdarzyła się w „Papuszy”, która została wyklęta przez swoich po tym jak spisała i wydała ich historie. Z jednej strony więc chcemy te historie opowiadać, ale zawsze towarzyszą temu pewne wątpliwości: komu, jak i ile można powiedzieć.
Sarah Polley też musiała sobie zadawać te pytania. W końcu zdecydowała się opowiedzieć publicznie o intymnych sekretach swojej własnej rodziny.

No właśnie, a o czym opowiada i kim w ogóle jest Sarah Polley? Znacie ją zapewne jako aktorkę, chociażby z „Mr. Nobody”, „Życia ukrytego w słowach” czy „Istoty”, a także jako reżyserkę, np. filmu „Take this Waltz”. Sarah urodziła się w artystycznej rodzinie w Kanadzie. Zarówno ojciec jak i matka byli aktorami. Jest najmłodsza z piątki rodzeństwa, gdy miała zaledwie 11 lat jej mama zmarła. Sarah nie zdążyła dobrze poznać matki, dlatego jako dorosła już kobieta, starała się ze skrawków opowieści innych ulepić jej postać. Chciała wiedzieć jaka i kim była. Z opowieści wyłoniła się nietuzinkowa kobieta, która jak się okazało miała swoje sekrety. Tak zaczął powstawać ten film.
Polley zaimponowała mi po pierwsze swoją odwagą, po drugie ogromną kreatywnością. Stworzyła film dokumentalny, jakiego jeszcze nie mieliśmy okazji oglądać. Historię prowadzi niczym rasowy thriller, do końca trzymając nas w niepewności, a do opowieści członków rodziny dodaje fabularyzowane scenki utrzymane w klimacie wspomnień, o których opowiada. Znalazła swój własny, wyjątkowy sposób by tę historię opowiedzieć.  
Sarah będąc centralną bohaterką filmu, jednocześnie usuwa się w jego cień. Opowiada swoją ekstremalnie wręcz osobistą historię przez słowa innych. Ją samą słyszymy tylko zza kamery, lub w nielicznych odgrywanych scenach. Oddając głos pozostałym bohaterom sprawia, że poznajemy kilka wersji tej samej opowieści, podanej z różnych źródeł. Przez ten zabieg Polley nie robi tak naprawdę filmu o swojej rodzinie, albo nie tylko o niej. „Historie” są filmem o tym jak powstają rodzinne historie. O tym jak bardzo chcemy je opowiadać i tym jak bardzo są one przetwarzane przez czas, czy naszą zawodną pamięć. Może właśnie dzięki temu ja nie potrafię zarzucić jej zbytniego ekshibicjonizmu. Z jednej strony bowiem „Historie” rzeczywiście są dosłownym grzebaniem w brudach jej rodziny, z drugiej robią to z takim wyczuciem i delikatnością, że pod koniec seansu czujemy, że obejrzeliśmy świetny, dojrzały i przemyślany film, a nie plotkarski reportaż.
Sarah Polley pracowała nad „Historiami” prawie 5 lat nim zdecydowała się wypuścić go do ludzi. Myślę, że wiele razy biła się myślą czy robi dobrze. Nawet po premierze wciąż miała z tym problem i nie chciała udzielać żadnych wywiadów na ten temat. Tylko film miał przemawiać.
„Historie rodzinne” są pięknym i poruszającym filmem. I to pięknym w tej najprostszej, ludzkiej, życiowej postaci. Polley zdecydowała się na totalne otwarcie i wystawienie się publiczności. Kupiła ją tym, że zrobiła tą z niespotykaną szczerością. Bo na koniec okazuje się, że wyszedł jej bardzo ciepły i wzruszający film po prostu o rodzinie. O rodzinie, w której sekrety, które wyszły na wierzch, nie koniecznie sieją spustoszenie, a raczej zbliżą do siebie.
Co ten film z ludźmi robi to budzi chęć rozmowy. Zapytacie się po nim swoich rodziców o historie, których nigdy Wam jeszcze nie opowiedzieli, a wierzcie mi, że na pewno takie mają. Może spojrzycie na nich inaczej, może będziecie chcieli lepiej ich poznać. My wszyscy zawsze mamy jeszcze coś do opowiedzenia. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *