Łodzią po Wiśle 2016


Piszę Wam o tym festiwalu od lat. Od lat wygląda on w zasadzie tak samo: jedno z warszawskich kin na 2 dni zalewają studenci z Łodzi. Swoje filmy pokazują głównie sobie – bo to oni stanowią większość widowni, tworząc tym samym dość zamknięty klimat tej imprezy. Warto jednak przeżyć te seanse razem z nimi, poczuć atmosferę łódzkiej filmówki, młodości, pasji i bezkompromisowości wobec kina. Czasem nieudolności i naiwności, ale zawsze też szczerości. Lubię dać się w to wpuścić, lubię po raz kolejny oglądać Łódź ich oczami, lubię oglądać ich zmagania z formą, próby, sukcesy i porażki.

Oglądając w tym roku te kilka seansów, na które udało mi się dotrzeć, zauważyłam też coś jeszcze: jak duży wpływ na filmy studentów mają ich mentorzy czyli tzw. Opiekunowie artystyczni. Po kilku latach już w zasadzie od pierwszych klatek wiem, która animacja powstawała pod okiem Pawła Dumały 🙂 To też jest kwintesencja tych studenckich filmów – praca studenta z Mistrzem, ich dzieła zawsze są wypadkową wspólnych pomysłów.

Miałam szczęście obejrzeć w tym roku zwycięzcę Grand Prix – dokument „Shujayya” w reż. Mohammeda Almughanni. I choć nie widziałam na festiwalu wielu filmów, to już podczas seansu „Shujayyi” wiedziałam, że oglądam coś wyjątkowego.



Mohammed Almughanni jest studentem z Palestyny, który zrobił film o swoim rodzinnym domu w Strefie Gazy. I jest to film wstrząsający. Z rodzaju tych, które wywołują ból brzucha, wiercenie się w fotelu  i odwracanie głowy. Mokre oczy i ta myśl, że to się przecież dzieje cały czas, a udawanie, że jest inaczej tego nie zmienia. Wojna, bombardowania, wyrwane nogi, śmierć. To się dzieje naprawdę. 

Mohammed Almughanni pokazuje nam to co dobrze zna. Swój świat i swoją codzienność. Przez znajomego dotkniętego tragedią opowiada o niszczycielskiej sile wojny. Serce łamie już jedna z pierwszych scen, gdy Mohammed pokazuje nam wyjście ze swojego domu teraz i rok przed. Najpierw widzimy piękny dom, palmy wokół, zadbany ogródek. W drugim ujęciu jedynie kupę gruzu. Z sielankowego obrazka nie zostało nic. Bombardowanie zmiotło ten dom. Ale nie o tym jest to film, nie o zniszczonym rodzinnym domu, a o rodzinie która straciła coś znacznie cenniejszego.

Mohammed opowiada historię młodego mężczyzny, który w wojnie stracił rodzeństwo, a on i jego synek nogi. Jego żona straciła dwie nogi. I choć mimo kalectwa starają się nie poddawać i widzimy ich w chwilach zabawy i radości, okrutne skutki bombardowania zostawiły coś więcej niż widoczne blizny. Tragedia podzieliła rodzinę i wystawiła ją na ogromną próbę.

„Shujayya” jest bardzo dojrzałym dokumentem, który choć opowiada o drastycznych wydarzeniach, nie pozbawiony jest ogromnego wyczucia. Reżyser bywa dociekliwy, ale nigdy nie przekracza granicy taktu. To jest naprawdę przejmujące, świetne kino godne największych festiwali.


Na koniec wspomnieć muszę o samym reżyserze. Mohammed Almughanni już od trzech lat jest studentem łódzkiej filmówki. W ostatnim czasie stał się ofiarą rasistowskich ataków – jeden z nich, który miał miejsce w sklepie spożywczym, uwiecznił na filmie i wrzucił do Internetu. To bolesny przykład narastającej ignorancji i uproszczonego postrzegania świata, który mnie przeraża. Jedyna nadzieja w kulturze. Szczerze w to wierzę.


„Bracia” Wojciech Staroń, Polska 2015


Miałam również okazję obejrzeć na specjalnym pokazie najnowszy film Wojciecha Staronia – dokument „Bracia”. 

Wojciech Staroń to nasz człowiek renesansu: autor zdjęć, scenarzysta, reżyser. Jego własne filmy są bezkompromisowe. To jego i jego żony autorskie wizje, które powstają bez nacisku, powoli, nieśpiesznie.  

W „Braciach” reżyser obserwuje rodzeństwo w podeszłym wieku, nie wiele tłumacząc widzowi. Staroń zabiera nas w podróż bez mapy. Z podglądanych scenek sami układamy sobie historię.

To film o niewidocznej więzi, która jest między rodzeństwem. O sile ducha i walce z codziennością. Reżyserskie oko do zwykłych-niezwykłych kadrów czynią ten film prawdziwym poematem. 

Z filmami z „Łodzią po Wiśle” jest zawsze jeden problem: nie można ich nigdzie potem obejrzeć. Jedną z nielicznych ku temu okazji daje Krakowski Festiwal Filmowy, który bardzo Wam polecam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *